Stała przed lustrem, miała zamknięte oczy. Wzięła do rąk swoją szczotkę i zaczęła czesać swoje, długie, czarne, kręcone włosy. Nagle otworzyła oczy, a z jednego popłynęła jej łza. Spłynęła po woli po policzku zostawiając ślad, spłynęła w dół i kapnęła na czarną sukienkę. Dziewczyna odłożyła szczotkę i wytarła ręką policzek. Usiadła na krześle i zaczęła robić delikatny makijaż który zakrywał jej nie doskonałości. Gdy skończyła, założyła biżuterię. Na uszach miała delikatne kolczyki które były w kształcie motylka. Na szyi miała wisiorek z motylkiem, a na ręce miała bransoletkę którą kiedyś nosiła jej matka.
Dziewczyna ponownie wstała i podeszła po woli do łóżka. Schyliła się aby wziąć swoje czarne szpilki. Usiadła na łóżku i włożyła buty. Stanęła. Wzięła głęboki oddech i wyszła spokoju zamykając za sobą drzwi. Zeszła powoli na dół.
Czekała tam na nią babcia.
Kobieta była ubrana w czarną spódnice do kolan, na górze miałam szarą koszulkę. Do tego była czarna marynarka do której była przypięta róża. Miała spięte włosy w koka. Biżuteria była srebrna, a dokładnie same kolczyki.
- Jesteś gotowa? - spytała kobieta - babcia Suzanne.
- Tak. - powiedziała. - Chodźmy już.
Dwie kobiety wyszły z domu zostawiając kartkę na drzwiach "Do sprzedania".
- Idź pierwsza babciu. - rzekła Suzanne i puściła babcie przodem. Dziewczyna szła po woli. Gdy doszła do furtki, obróciła się i popatrzyła na wielki dom. Westchnęła i ruszyła do samochodu. Usiadła z tyłu.
- Jedź babciu. - wymamrotała.
Kobieta za kierownicą ruszyła. Jechała w stronę cmentarzu. Był on nie daleko, więc podróż nie zajęła im długo.
Babcia Suzanne stanęła na parkingu. Suzanne wyszła z samochodu kierując się po woli na cmentarz. Gdy doszła zobaczyła dużo ludzi, były osoby których nawet nie znała. Podeszła do niej młoda kobieta, w takim samym wieku.
- Witaj. Jestem Diana. - powiedziała z leciutkim uśmiechem. - Bardzo mi przykro.
- Witaj. Ja jestem Suzie. - rzekła lekko biorąc oddech. - Dziękuję. - uśmiechnęła się.
- Cześć. Jestem Chris. - podszedł do nich wysoki blondyn. - Bardzo mi przykro z powodu śmierci twojej mamy. Nikomu bym tego nie życzył.
- Dziękuję. - rzekła zdziwiona. - Jestem Suzie. Miło mi Was poznać.
- To mój brat. - powiedziała Diana. - Przyjechaliśmy bo nasi rodzice znali twoją matkę. Więc postanowiliśmy z bratem że też przyjedziemy.
- Miło z Waszej strony. - rzekła Suzie.
- Przeprowadzasz się do babci? - spytał Chris.
- Tak. - odpowiedziała cicho.
- To świetnie. Mieszkamy w tym samym mieście co twoja babcia. - uśmiechnął się. - Zaprzyjaźnimy się.
- Cieszę się. - uśmiechnęła się lekko - Suzie. - A teraz wybaczcie, ale muszę iść.
- Jasne. Rozumiemy. - powiedziała Diana. - Porozmawiamy później.
- Do zobaczenia. - powiedziała cicho, a później weszła do kościoła. Usiadła na przodzie, koło babci.
Trumna była na środku. Pięknie ozdobiona kwiatami.
Zaczęło się... Suzie nie mogła powstrzymać łez. Spływały jej, jedna za drugą.
- Babciu, masz chusteczki? - spytała zapłakana.
- Tak, proszę kochanie. - odpowiedziała, a następnie pocałowała ją w czoło.
- Dziękuję. - wzięła głęboki oddech.
Czekała tam na nią babcia.
Kobieta była ubrana w czarną spódnice do kolan, na górze miałam szarą koszulkę. Do tego była czarna marynarka do której była przypięta róża. Miała spięte włosy w koka. Biżuteria była srebrna, a dokładnie same kolczyki.
- Jesteś gotowa? - spytała kobieta - babcia Suzanne.
- Tak. - powiedziała. - Chodźmy już.
Dwie kobiety wyszły z domu zostawiając kartkę na drzwiach "Do sprzedania".
- Idź pierwsza babciu. - rzekła Suzanne i puściła babcie przodem. Dziewczyna szła po woli. Gdy doszła do furtki, obróciła się i popatrzyła na wielki dom. Westchnęła i ruszyła do samochodu. Usiadła z tyłu.
- Jedź babciu. - wymamrotała.
Kobieta za kierownicą ruszyła. Jechała w stronę cmentarzu. Był on nie daleko, więc podróż nie zajęła im długo.
Babcia Suzanne stanęła na parkingu. Suzanne wyszła z samochodu kierując się po woli na cmentarz. Gdy doszła zobaczyła dużo ludzi, były osoby których nawet nie znała. Podeszła do niej młoda kobieta, w takim samym wieku.
- Witaj. Jestem Diana. - powiedziała z leciutkim uśmiechem. - Bardzo mi przykro.
- Witaj. Ja jestem Suzie. - rzekła lekko biorąc oddech. - Dziękuję. - uśmiechnęła się.
- Cześć. Jestem Chris. - podszedł do nich wysoki blondyn. - Bardzo mi przykro z powodu śmierci twojej mamy. Nikomu bym tego nie życzył.
- Dziękuję. - rzekła zdziwiona. - Jestem Suzie. Miło mi Was poznać.
- To mój brat. - powiedziała Diana. - Przyjechaliśmy bo nasi rodzice znali twoją matkę. Więc postanowiliśmy z bratem że też przyjedziemy.
- Miło z Waszej strony. - rzekła Suzie.
- Przeprowadzasz się do babci? - spytał Chris.
- Tak. - odpowiedziała cicho.
- To świetnie. Mieszkamy w tym samym mieście co twoja babcia. - uśmiechnął się. - Zaprzyjaźnimy się.
- Cieszę się. - uśmiechnęła się lekko - Suzie. - A teraz wybaczcie, ale muszę iść.
- Jasne. Rozumiemy. - powiedziała Diana. - Porozmawiamy później.
- Do zobaczenia. - powiedziała cicho, a później weszła do kościoła. Usiadła na przodzie, koło babci.
Trumna była na środku. Pięknie ozdobiona kwiatami.
Zaczęło się... Suzie nie mogła powstrzymać łez. Spływały jej, jedna za drugą.
- Babciu, masz chusteczki? - spytała zapłakana.
- Tak, proszę kochanie. - odpowiedziała, a następnie pocałowała ją w czoło.
- Dziękuję. - wzięła głęboki oddech.
***
Po pogrzebie wszyscy wrócili do domów, a Suzie i jej babcia wróciły do domu po rzeczy.
- Kochanie, idź na górę po walizki. - rzekła babcia idąc do kuchni.
- Już idę babciu. - powiedziała. - Przy okazji się przebiorę.
- Dobrze, tylko szybko. - poganiała ją.
Dziewczyna weszła na górę po schodach. Przeszła krótkim korytarzem do pokoju. Pierwsze co rzucało jej się w oczy to dwie stojące przy oknie walizki.
Suzie zrobiła dwa szybkie kroki w stronę walizek, ale później zwolniła. Odwróciła się i podeszła do łóżka. Palcem przejechała po materacu.
- Otrząśnij się! No już! - szepnęła do siebie, z kolei wzięła głęboki oddech. Podeszła do walizek. Jedną z nich położyła na łóżku, otworzyła ją i wyciągnęła spodnie, top i bluzę bejsbolówkę. Położyła ubrania koło walizki. Zamknęła walizkę i odłożyła ją na swoje miejsce. Suzie podeszła do drzwi, zamknęła je. Ściągnęła sukienkę i położyła ją po woli na łóżku. Chwyciła spodnie i szybko je włożyła, tak samo zrobiła z topem i bluzą.
Gdy dziewczyna była już gotowa postanowiła już zejść na dół. Wzięła torbę i przełożyła ją przez ramię, a walizki wzięła do rąk. Zeszła po woli na dół tak aby się nie wywrócić. Kiedy już zeszła przeszła do przedpokoju gdzie zostawiła walizki.
- Babciu?! - zawołała.
- Tak?! - krzyknęła babcia z kuchni. - Tutaj! W kuchni.
- Jedziemy? - spytała wchodząca do kuchni Suzie.
- A jesteś gotowa?
- Tak.
- No to chodź. Powkładamy pudła do samochodu i możemy ruszać. - uśmiechnęła się kobieta.
- Dobrze.
Dwie kobiety wyszły z domu niosąc walizki i pudła. Gdy już wszystko było zapakowane, mogły ruszać. Zostawiając zamknięty dom z napisem "Do sprzedania".
***
5 godzin później
Podróż do nowego miasteczka trwała 5 godzin, ale w końcu dojechały. Całe i zdrowe.
Gdy przyjechały musiały znowu wszystko wypakowywać.
Kiedy skończyły swoją pracę, babcia pokazała Suzie jej nowy pokój. Był duży. Wchodząc do pokoju można było zauważyć duże łóżko. Po między nim są dwa duże okna. Na przeciwko łóżka była duża komoda, a obok niej wieszak na kurtki. Po prawej stronie łóżka było biurko z wysoką szafką. Nad biurkiem była powieszona korowa tablica do której były przybite zdjęcia matki Suzie. Natomiast po lewej stronie łóżka były dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do osobnej łazienki dla Suzie, a drugi do wielkiej szafy w ścianie.
Nagle do drzwi zapukała babcia Suzie.
- I jak Ci się podoba?!
- Jest świetny, bardzo Ci dziękuję babciu! - powiedziała radośnie Suzie.
- Drobiazg. - uśmiechnęła się kobieta. - Ale nie wiem czy wiesz ten pokój był kiedyś pokojem twojej mamy.
- Naprawdę? Nigdy nie mówiła.
- Nie chciała mówić o życiu tutaj. Przeżyła tutaj dużo złych chwil, jak i dobrych.
- Rozumiem ją. - uśmiechnęła się.
- Dobrze. Zostawię Cię samą. - powiedziała. - Zapomniałaś jednej walizki.
- Dziękuję babciu. - przytuliły się do siebie.
- A... i jeszcze jedno... - zaczęła. - Jesteś już zapisana do szkoły. Od przyszłego tygodnia zaczynasz naukę.
- To dobrze. - powiedziała, a jej babcia zniknęła. Zostawiła ją samą. W tym wielkim pokoju.
~*~
Da! Da! Da!
Proszę! Już jest! Prolog. Tak. ;) Musiałam zebrać się w siebie napisać go i udało mi się. W końcu. ;D Mam nadzieje że Wam się podoba. Nie jest on boski, ale chyba da się go przeczytać z uśmiechem na twarzy? He? Mam nadzieje że tak.
Jeśli są błędy. To przepraszam. Napiszcie.
Jeśli jest coś nie tak. To przepraszam. Napiszcie.
Jeśli Wam się podoba. To przepraszam? Napiszcie.
Jest to dla mnie ważne. Zawsze to jest takie doładowanie. ;)
Prolog nie wniósł dużo, aczkolwiek naprowadził, pozwolił zaznajomić się z postaciami, które zapewne będą się pojawiać - nie mówię o Suzie. Swoją drogą, fajne imię, pasuje do wizerunku Seleny.
OdpowiedzUsuńKilka błędów rzuciło mi się w oczy, strasznie ubogo jeśli chodzi o opisy nie wiem miejsc, ludzi, czegokolwiek, żeby miło się czytało.
Poza tym, dzięki za ten link, historia mnie zainteresowała i na pewno będę tutaj zaglądała. :)
Przy okazji zapraszam na inne moje blogi, może jeszcze jakiś przypadnie ci do gustu. :)
Pozdrawiam cieplutko.